To być może jeden z najstarszych zachowanych drewnianych domów w Białymstoku. Jego historia jest także modelową opowieścią o rozwoju miasta.
Co było – historia posesji i losy jej mieszkańców
Zanim powstał tu dom, w XVIII i na początku XIX w., na terenie dzisiejszych Bojar rozciągały się orne pola należące do białostockich mieszczan. Posesja, na której teraz stoi budynek, była kiedyś dużo większa. Wchodziła w skład majątku, leżącego przy rozwidleniu traktów zabłudowskiego i solnickiego(ul. Świętojańska i Warszawska). W 1770 roku Jan Klemens Branicki nadał go Janowi Wojewódzkiemu (Wojewódce).
W 1825 posesja i grunty orne Wojewódzkiego były już własnością Gotliba Kitszela, szynkarza. Gotlibowie przybyli do Białegostoku na przełomie wieków, kiedy miasto znajdowało się pod władzą pruską. Sprowadzali się tu wówczas kupcy, handlarze i wyspecjalizowani rzemieślnicy. Na posesji Gotliba stał drewniany dom, browar i młyn, a Szynk kraiowych trunków prowadził sprzedaż alkoholi własnego wyrobu oraz sprowadzanych na zamówienie.
Po 1825 ruchliwy trakt i główna droga pocztowa do Bielska i do Warszawy straciły na znaczeniu, a przestał przynosić właścicielowi zyski. Należał wówczas do Wincentego Kitszela, syna Gotlieba. Była to znacząca postać – Wincent przed 1857 pełnił funkcję głowy miasta, czyli prezydenta. Po powstaniu styczniowym, w 1863 roku, administracja carska usunęła go z urzędu i wraz z rodziną został zesłany na Syberię.
W 1892 majątek nabył Aleksander Koch. To on od 1896 zaczął dzielić kupione od Kisztela pola orne, przeznaczając wydzielone działki pod zabudowę – do której dojazd zapewniała wewnętrzna uliczka. Tak powstała ulica Kochowska, od 1919 nazywana Koszykową.
Posesję przy Koszykowej 1 w 1896 r. kupił tkacz wełny Juliusz Beigert z żoną Bertą, przedstawiciele drugiego pokolenia robotników niemieckiego pochodzenia na Białostocczyźnie. Beigertowie zbudowali stojący tu dziś dom, drewniany, ustawiony kalenicowo do drogi. Data nie jest znana. Berta mieszkała w nim jeszcze w 1932 roku.
Przed II wojną światową posesję odkupiła Maria Emilia Kluge, jej krewna.Nie wiadomo, co stało się z nią w czasie II wojny światowej.W 1944 jej majątek został uznany za opuszczony. Trafił pod tymczasowy zarząd państwowy, potem przekazano go Okręgowemu Urzędowi Likwidacyjnemu. Dom przeznaczono pod kwaterunek. W 2016 roku w posesję przy Koszykowej 1 próbowano tchnąć nowe życie za sprawą działalności Bojarskiego Domu Kultury zorganizowanego przez Fundację Teatr Latarnia.
Co jest – stan aktualny
Dom jest usadowiony u zbiegu ulic Koszykowej i Staszica na niedużej działce (0,0516 ha). Samotny, prostokątny, drewniany, parterowy. Kubaturowo niewielki. Powierzchnia zabudowy to 126,7 m2. Nakryty dwuspadowym dachem z dwoma symetrycznymi kominami i dobudowanym później gankiem.
Być może nie jest architektonicznie najciekawszym budynkiem, ale bardzo typowym dla Bojar. Zapewne to jeden z najstarszych przykładów drewnianej architektury miejskiej wzniesionej z bali w konstrukcji sumikowo-łątkowej (gdzie sumiki to poziome bale wsuwane w pionowe, nadające fasadzie rytm łątki). Fundament wymurowany został z kamieni polnych i cegły ceramicznej.
Badacze datują powstanie domu między 1885 a 1896 rokiem.
Wewnątrz, na parterze, znajduje się korytarz ze schodami na poddasze. W ostatnim okresie w budynku mieściły się cztery mieszkania, każde złożone z dwóch pomieszczeń: przechodniej kuchni i pokoju.
Co być może – perspektywy i rekomendacje
Nad przyszłością posesji 26 października 2021 roku dyskutowało ponad 10 osób podczas konsultacji społecznych.
Latem Bojary są miejscem spacerowym. Odwiedzają je i turyści, i mieszkańcy Białegostoku.
Jak mówią, brakuje im zwieńczenia tych przechadzek. Chcieliby zobaczyć bojarską chatę także od środka. Stworzenie muzeum to najciekawszy pomysł jaki padł podczas konsultacji.
Urządzenie izby bojarskiej, w oparciu o pamiątki mieszkańców Bojar, powinno oddawać klimat międzywojnia, z detalami, tj. drewnianymi zdobieniami, meblami, piecami, wysokimi poduchami.
Cześć nieruchomości mogłaby stanowić miejsce integracji mieszkańców Bojar, którzy od dawna się o to upominają.
Wokół domu chcieliby zorganizować ogród spotkań, podobny do tego, jaki w 2016 roku prowadził tu Mateusz Tymura.
Pojawił się też pomysł biznesowy dla tego miejsca – punkt z wyszynkiem, gdzie sprzedawano by tradycyjne podlaskie trunki (co nawiązuje do historii posesji).