
Nie było czasu na pisanie wierszy
Marysia Golonko | Dubicze Cerkiewne
Mama, Maria Plewa z domu Gierasimiuk, zmarła bardzo młodo – miała niespełna 52 lata. To było dopiero 10 lat po moim ślubie: pobraliśmy się w 1970 roku, a w 1980 roku mamę pochowaliśmy. Cały czas mi jej brakuje.
Napisałam wiersz o mamie, o cioci, która była bardzo bliska też napisałam. Ale pisać zaczęłam dopiero na emeryturze, wcześniej nie było nawet czasu, by o tym pomyśleć. Sama prowadziłam gospodarstwo, mąż pracował zawodowo, więc wszystko musiałam zrobić sama – i w polu, i w domu. Trzymaliśmy pięć krów, trzeba było narobić dla nich siana na zimę, ziemniaki też sadziliśmy. I dziećmi trzeba się było zajmować.
Dopiero kiedy mąż przeszedł na emeryturę, zrobiło się lżej. Ale on szybko zmarł. No i dopiero wtedy zaczęłam pisać wiersze i zajmować się rękodziełem. Przez jedną zimę wyhaftowałam dwa ręczniki. Mama kiedyś robiła swetry, skarpety, czapki, szaliki – i mnie tego nauczyła. Szyła również – wszystko potrafiła uszyć, nawet kurteczkę dla mojej siostry. I ja, tak jak mama.
Moja mama Maria Plewa z domu Gierasimiuk welmy mołodaja umerła, nicłyja 52 roki miła. Ja tody tulko 10 let była za mużom: u nas było wesyle w 1970, a w 1980 roku mamu pochowali. Ciły czas mnie jeji brakuje.
Napysała pro mamu wiersz, pro ciociu, kotora była mnie welmi bliska tak samo napisała. Pysaty poczoła na emerytury, ranyj ne było nawet koli pro site podumaty. Sama hospodaryła, 5 korów dojnych trymali, i syna narobyty treba, i kartofli buli. Czełowik pracowaw zawodowa, wsio treba było samuj zrobyty, i u polu, i u chaty. Dity uczyty było treba.
A jak na emeryturu mużyk puszou, to lohczej stało. Ale czełowik zaraz pomer. No i ja poczała wierszy pysat, wyszywaty, szyty. Rucznyki wyszywała czerez zimu dwa. Mama koliś robyła swetry, skarpety, szapki, szaliki i mene nauczyła. Wona toże szyła – wsio umiła uszyty, nawet kurtoczku dla sestry uszyła. I ja po mamie tak samo roblu.







