Eugenia Artemiuk

Bicie masła było zadaniem dzieci

Eugenia Artemiuk | Dubicze Cerkiewne

Na moją mamę Wierę Wasiluk z domu Gierasimiuk mówili Wirka Bachmatianka. Urodziła się w 1931 r. na Bachmatach, uroczysku koło Dubicz Cerkiewnych. Dwóm mieszkającym tam rodzinom Niemcy w czasie II wojny kazali się przeprowadzić do Dubicz. Dom trzeba było rozebrać i złożyć od nowa.

Gdy mama miała 18 lat wyszła za mąż za Bazyla Wasiluka z Czech Orlańskich i przybliżyła się trochę do swoich Bachmat. Tata pracował na kolei i wiecznie nie było go w domu. Mama całe życie sama wykonywała wszystkie gospodarskie prace: orała, bronowała, siała, kosiła.

Miałam trzy siostry. Pomagałyśmy mamie, jak mogłyśmy. Pasłyśmy krowy i owce, pieliłyśmy ziemniaki, rwałyśmy zielsko dla świń. Doiłyśmy też krowy i cedziłyśmy mleko. Najpierw doiłyśmy mleko do wiadra, potem cedziłyśmy przez pieluchę tetrową i wlewałyśmy do blaszanej bańki z szybką i kranikiem. Latem spuszczało się taką bańkę do studni, by schłodzić mleko i by szybciej oddzieliła się śmietana. Na drugi dzień kranikiem spuszczało się mleko, a pozostałą w bańce śmietanę przelewało się do drewnianej maselnicy, by potem ubić z niej masło. To wszystko robiły dzieci, choć nie była to lekka praca. Została u mnie drewniana bijaczka do masła i bańka.

Na moju mamu Wieru Wasiluk z domu Gierasimiuk, w wiości howoryli na jeji Wirka Bachmatianka. Urodyła się w 1931 r. na Bachmatach, to takoje uroczysko koło Dubycz Cerkownych. Dwom rodziny tam żywuszczym w II wujnu Nymci nakazali perenestysia do wioski Dubyczy. Derewianny chaty treba buło rozobraty, perewesty i znowy złożyty.

Koli miła 18 lit wyszła zamóż za Bazyla Wasiluka z Czochuw. Znowu miła trochue bliżej swoich Bachmat. Tata robył na kolei i nykoli ne buło jaho w doma, Mama cyłe życia samaja wykonowała wsi hospodarski robory: orała, boronowała, syjała, kosyła.

Ja miła try sestry. Pomahali mamie jak umili. Pasli korowy i oweczki, połoli kartofli, rwali zyle dla swyny. Doili też korowy i cidyli mołoko. W perucz doili mołoko do wydra, potom cydyli perez dykiaczu pieluszku i wliwali do blaszanyji bańki z szybkoju i kranykom. Litom spuszczali tuju bańku do kołodiasa z zimnoju wodoju kob chuczyj oddeliła sie smetana. Na druhi deń kranykom spuszczali mołoko a smetanu pereliwali do derewiannyji masalnicy. I ubywali masło. Toje wsio robyli dity, chociaż to ne była tak prosta i lohka robota. Została mni derewianna bijaczka do masła i bańka z szybkoju.

Skip to content