
Biblia po białorusku wydana w Nowym Jorku
Lucyna Siegień-Patejuk | Dubicze Cerkiewne
Moja prababcia Oksenia Daniłowa Wasiluk urodziła się w 1898 roku we wsi Rzepiska. Gdy miała 17 lat jej rodzina, podobnie jak inni ludzie w okolicy, pojechali w bieżeństwo. Trwała I wojna światowa, uciekali przed nadchodzącym frontem. Wracali po kilku latach; po drodze zmarła jej matka Stefania. Oksenia wróciła z bieżeństwa już z mężem. . Tu wszystko było zniszczone i panowała wielka bieda. Opowiadano, że dostali od sąsiadów dwa kosze kartofli na zimę. Zjedli wszystko, także obierki. Dokładnie je szorowali, a potem łączyli z lebiodą i smażyli takie bieda-placki. Na pierwszą wigilię był chleb i woda, to wtedy był rarytas.
Po prababci został mi psałterz i Nowy Testament wydany po białorusku w Nowym Jorku w 1816 roku. Jej brat z żoną w 1913 roku wyjechali do Stanów Zjednoczonych i już nie wrócili. Musieli więc tę Biblię po białorusku stamtąd wysłać. To wydanie protestanckie, prababcia Zachowała się też ich skrzyneczka do dokumentów, są w niej także ich dowody osobiste.
Pamiętam prababcię z mojego wczesnego dzieciństwa. Bardzo dużo opowiadała, miała świetną pamięć. Nam, prawnukom, dawała też batony-modroklejki. Do dziś pamiętam ich smak i pomarańczowe papierki, w które były zawinięte.
Moja prababa Oksenia Daniłowa Wasiluk urodyła się w 1989 r. w syli Repiska. Koli miła 17 lit jeji siemia, jak i dużo innych siemji wyjechała w bieżaństwo. Buła I wojna światowa, utykali pered frontom. Wyrulisia po kilkoch litach. Po dorozi umerła maja praprabacia Stefania Oksenia wernułaś z bieżaństwa z mużykom. Tut wsio buło zniszczane i buła welika byda. Rozkazowali, że od susida na zimu dostali dwa koszyki kartofel. Zliwy wsio, nawet obierki. Myli obirki, dodawali łobodu (liście i nasynie) i tak smażyli placki. Na perszu koladu buł chlib i woda, to buw rarytas.
Po prababci zostau mi psałtr i Nowy Zawiet wydany po białousku w Nowym Jorku w 1816 rokowy. Jeji brat z żunkuju w 1913 r. wyjichali do Ameryki i uże ny wernuliś. Musyli tuju Bibliju z tamtul wysłaty. Prababcia zachowała skrynoczku na dokumenty a w juj ich paszporta (dokument).
Pomyntaju prababciu z mojoho dzieciństwa. Bardzo dużo rozskazowała, miła dobru pamet. Nam pawnukom dawała takije batoniki-mordoklejki. Do dziś pomyntaju ich smak i pomarańczowy papirci, w kotory buli zawyniaty.














