1_Warszawska 33

Warszawska 33

Tak niewielka, a ileż niesie w sobie historii! Parterowa oficyna to cenny relikt pierwotnej zabudowy ul. Warszawskiej z połowy XIX wieku. To też jeden z nielicznych świadków rozwoju miasta – dom stał już, nim fabrykanci rozpoczęli duże inwestycje, zmieniając Białystok. 

Jak było? Historia posesji i losy jej mieszkańców

Historia samej posesji sięga głębiej, do czasów Branickiego, gdy z jego polecenia w XVIII wieku zaczęto regulację i zabudowę prawego brzegu rzeki Białej. Wyobraźmy sobie karety z gośćmi Branickich, jak wjeżdżają do miasta od strony Warszawy: zmierzając do pałacu, musiały mijać teren, przy którym dziś stoi oficyna nr 33. Tędy wiódł bowiem trakt do Warszawy, tu był wyjazd z pałacu (a wyjeżdżano dzisiejszą Pałacową, Warszawską, Świętojańską, i dalej, przez most na Białej i Mickiewicza, w kierunku Warszawy).

Hetman chciał, by goście z dala widzieli pałac w ogrodach – Warszawską więc (wtedy Nowe Miasto) na tym odcinku zabudowano tylko z jednej – północnej i nieparzystej – strony (gdzie dziś jest też oficyna). Tu również lokowano dworskich urzędników, choćby architekta Zscheringa.

W tamtym czasie – aż do połowy XIX wieku – posesje przy Warszawskiej 33 i 31 stanowiły jedną całość. Inwentarz miasta z lat 1771/1772 wskazuje, że wówczas na działce stał już dom drewniany. Mieszkała tu wdowa, Szulcowa (może to żona Szultza, murarza z Warszawy, budującego bramę pałacu; a może Szulca, stolarza, też z Warszawy, i też rzemieślnika dworu?).

Obszerna jest lista właścicieli parceli – od końca XVIII wieku to m. in.: Ehlert (kalkulator Kamery Wojny i Domen), Jałowicki, Lipiński (radca), Kiesling (mistrz murarski), Wakmann (piekarz), Moszko Lejbowicz, Moszko Ugowski (od 1853 roku). Jeszcze w 1841 roku – wedle miejskiego planu – na posesji stał dom drewniany. Ale już w 1869 roku, po podziale parceli, kolejni nabywcy (Rochla i Jankiel Kaganowie) część placu – Feliksowi Janiszewskiemu – sprzedali już z domem murowanym. To właśnie zachowany do dziś budynek z nr 33. Oznacza to, że pojawił się tu między rokiem 1841 a 1869.

Prosty domek, szczytem do ulicy, nie powstał dla celów mieszkalnych, lecz jako oficyna, pod handel i usługi, prowadzone przez właścicieli lub dzierżawców. I taką też funkcję budynek pełnił przez ponad sto kolejnych lat. W tym właśnie tkwi jego wartość: do współczesności zachował lokalizację, funkcję i wygląd z połowy XIX wieku. A to dość rzadka sprawa. W późniejszych dekadach z tyłu murowanego domu dobudowano jeszcze drewniane budynki mieszkalne.

 

W 1877 roku Janiszewski sprzedał parcelę Martynie Kryńskiej z majątku Kolonia, a jej syn, Tomasz, dekadę później odsprzedał plac z domem Ewie z Liszewskich Ramlo. Nowa właścicielka przekazała posesję córce, Eleonorze Łuszczewskiej, a ta przy Warszawskiej 33 zamieszkała na początku lat 90. XIX wieku – z mężem Stanisławem (stolarzem) i dziećmi. Posesja w rękach Łuszczewskich pozostawała przez ponad 60 lat, do czasów po wojnie.

 

W międzywojniu oficynę wynajmowano – zgodnie z oryginalnym przeznaczeniem – na handel i usługi. Działały w niej m. in. sklep spożywczy, tytoniowy, sklep ze skórami i gazetami. Również po wojnie lokal użytkowano pod lokale handlowe – ostatnie działały jeszcze na początku obecnego stulecia. Do lat 90. zamieszkane były także drewniane budynki z tyłu działki (33A i 33B). Dziś wszystkie zabudowania to niszczejące pustostany.

Co jest? Stan aktualny

Niewielki parterowy budynek wzniesiony szczytowo, usytuowany jest na wąskiej działce (0,1135 ha) bezpośrednio przy ulicy Warszawskiej. Nie jest jednorodny – w zasadzie składa się z dwóch budynków: murowanego (z poddaszem) od strony ulicy oraz przylegającego do niego budynku drewnianego (niższego o pół metra). Ich powierzchnie zabudowy wynoszą: 64 i 66 m2.

Obie części nakryte są dwuspadowymi dachami: w części murowanej – dachówką ceramiczną zakładkową, w części drewnianej – płytą z falistego eternitu. Budynek od strony ulicy ma ściany nośne murowane, wzniesione na fundamencie z kamieni polnych, z kolei drewniana część w głębi działki zbudowana została z drewnianych bali w konstrukcji zrębowej.

Mimo zniszczeń ciągle widoczny jest dość bogaty wystrój architektoniczny fasady, jedynej elewacji, budowanej z dbałością o szczegół. Tu wszystko jest harmonijne i pełne prostoty – uwagę przyciąga przede wszystkim trzyosiowy symetryczny układ okien i drzwi. Harmonii dodaje fakt, że nadproża okien i drzwi usytuowano na jednym poziomie, a pół metra nad nimi – bogato wyprofilowane gzymsy odcinkowe. Wyżej znajdują się gzymsy zabezpieczone od góry dachówkami ceramicznymi (holenderkami) oraz gzymsy wieńczące tympanon.

Pozostałe elewacje nie są już tak ozdobne. Od strony wejścia z ulicy w głąb działki, w części murowanej, umieszczono – już asymetrycznie – dwa okna na parterze i  dwa na poddaszu; w części drewnianej są drzwi (ze stopniem schodowym) i dwa okna. Poza poddaszem wszystkie okna oraz drzwi są zasłonięte płytą wiórową.      

Obiekt jest administrowany przez Zarząd Mienia Komunalnego, jednak nie jest w całości własnością gminy Białystok. Znajduje się w gminnej ewidencji zabytków, na obszarze wpisanym do rejestru zabytków. Od lat nieużytkowany, obecnie zabezpieczony przed dostępem do wnętrza.

Stan techniczny budynku eksperci oceniają jako zły (ocenie poddano elementy zewnętrzne, jak: fundamenty, ściany, dach, kominy, rynny, stolarka okienna i drzwiowa). Wskazują m. in. na destrukcję tynków, ubytki w murach, deformację drewnianych połaci dachowych. Instalacje (wodno-kanalizacyjne i elektryczna) są odłączone.

Ekspertyza techniczna Krzysztofa Kuleszy – TUTAJ

Co być może? Perspektywy i rekomendacje

Wspaniały świadek dawnej Warszawskiej – jeszcze sprzed wielkiej przebudowy – to niszczejący dziś pustostan (tak w części murowanej, jak i drewnianej). Odstrasza wyglądem, a przecież, zdaniem ekspertów i części mieszkańców, ze względu na walory historyczne i kulturowe zasługuje na szczególną ochronę konserwatorską. Eksperci rekomendują przeprowadzenie badań architektonicznych w celu określenia pierwotnej formy fasady.

Konsultacje społeczne przyniosły różne propozycje co do przyszłości budynku. Mieszkańcy widzą  w nim duży potencjał na cele publiczne lub komercyjne o wysokim standardzie. Wśród pomysłów pojawiły się m. in.: siedziba organizacji pozarządowej, budynek handlowo-usługowy lub muzeum.

Rozmowy na temat budynku pokazały, że białostoczanie dostrzegają jego wartość historyczną i estetyczną i traktują go jako element lokalnej tożsamości miasta, coś w rodzaju miejskiej widokówki. Podczas konsultacji padło stwierdzenie: „stare elementy powinny zostać i ładnie wyglądać”. Jednocześnie – być może z powodu wiszącego obok na płocie deweloperskiego baneru – pojawiają się głosy niepokoju w związku z tą częścią Białegostoku. Jedna z mieszkanek mówi o rozczarowaniu polityką urbanistyczną i presją deweloperów.

dokumentacja fotograficzna Grzegorz Dąbrowski

Przejdź do treści